Matczyne słowa burzą moje myśli
Zastanawiam się czy to sen może
Czy naprawdę można zaszkodzić
Nadmiernie swą opiekę rozsiewając
Czy uczucia zdrowy rozsądek mają
Pchając w skrajność obraz miłości
Dusza szarpana zrywa się z rana
Nadzieją pełna szuka lepszy dzień
Lecz z tej strony jak anioł w masce
Błazen - słyszę krzyk niewieści
W którą stronę mam rozerwać się
Czy konieczny wybór jest - Nie!
Miłość przecież różna w aspektach
Nie da rozgraniczyć cząstki swe
Ból przepełnia kielich cierpienia
Krwawe to wino zamierzam pić
Byle choroba przeszła mi lekko
Nie zostawiając w duszy wirusa
Nadziejo moja daj wierzyć - Boże!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz